Na początek życzę wszystkim Wesołych Świąt!! Oby przyszły rok był jeszcze lepszy niż ten i obfitował w wiele nowości książkowych (oby jak najciekawszych)! :D
Zabójcy. Jeden z
niewielu to debiut literacki Michała Wojtasika. Autor pisał go, mając zaledwie…
dwanaście lat! Przyznam szczerze, że trochę bałam się tej lektury. Doskonale
pamiętam „dzieła”, które pisałam w podstawówce i gimnazjum, więc wątpiłam, żeby
ta książka okazała się czymś wybitnym. W moim mniemaniu osoby wydające
cokolwiek, będąc właściwie jeszcze dziećmi, tylko robią sobie krzywdę. Nie zyskają
sławy na miarę Paoliniego, nie zdobędą łatwych pieniędzy, ale, co najgorsze,
mogą się spotkać z bezlitosną krytyką, w konsekwencji czego najprawdopodobniej
porzucą pisanie. Generalnie staram się unikać tego typu lektur, ale tym razem
zrobiłam wyjątek. Co z tego wynikło? Przekonajcie się sami.
El Mar to wielka
puszcza na północy wyspy o nazwie Eriizella. Zamieszkuje ją najbardziej
tajemnicza z żyjących na świecie ras – elfy. Jednym z nich jest kilkunastoletni
Rouen. Chłopak dowiaduje się, że jest synem zmarłego członka elitarnej grupy
Zabójców i teraz musi zająć jego miejsce w drużynie. Młodzieniec traktuje to
jak świetną zabawę. Jednak to nie koniec rewelacji. Nad krainą zawisa widmo
wojny. Czy to koniec pokoju na wyspie? Czy elfy zwyciężą w pierwszej bitwie w
swojej historii? Czy Rouen podoła pokładanym w nim nadziejom? To się okaże.
Eriizellę
zamieszkują cztery rasy – elfy, ludzie, nekromanci i demony. Autor
scharakteryzował wszystkie w prologu, choć nie zauważyłam między nimi zbyt
wielkich różnic, nie licząc wyglądu i rodzaju magii, jaką się posługują. Nie
było tutaj nic skomplikowanego. Wojtasik przedstawił mieszkańców puszczy jako
miłośników walki, którzy praktycznie nie rozstają się z bronią. Dziwnie mi się
o tym czytało, bo elfy kojarzyły mi się od zawsze z umiłowaniem natury i
pokoju, aczkolwiek ilu pisarzy, tyle wersji.
Jedną ze słabych
stron Zabójców są bohaterowie. Autor nie potrafi wykreować różnorodnych i
ciekawych postaci. Rouen strasznie irytował mnie swoją głupotą i
niedojrzałością. Skoro w tym świecie elfy osiągają dojrzałość psychiczną w
wieku szesnastu lat, odnoszę wrażenie, że zarówno główny bohater, jak i jego
najlepszy przyjaciel są po prostu opóźnieni w rozwoju. Zresztą nauczyciel
Rouena, Huari, a nawet sam cesarz El Mar zachowywali się jak rozkapryszone dzieci,
które przypadkiem trafiły do ciał dorosłych elfów i same nie wiedzą, co powinny
robić, aby utrzymać porządek w kraju i jak prowadzić politykę zagraniczną.
Według mnie autor zrobił
wielki falstart. Nie radzi sobie zbyt dobrze ani z opisami, które w jego
wykonaniu są niesamowicie nudne, ani z dialogami. Kwestie bohaterów były po
prostu banalne i nie wnosiły do historii niczego nowego. Wojtasik męczył mnie
także nieistotnymi szczegółami jak na przykład wysokość drzew, długość ostrza
sztyletu czy stopień miękkości trawy. Dla mnie zupełnie nieważne jest, czy dana
sosna miała osiemdziesiąt, czy dwieście metrów. Owszem, raz lub dwa można o tym
wspomnieć dla porównania dwóch miejsc, ale nie widzę powodu pisania o jednym i
tym samym co pięć minut, bo w ten sposób niszczy się całą radość czytania. Choć
w tym przypadku nie można za bardzo mówić o radości. Nawet opis bitwy nie
wzbudzał we mnie żadnych uczuć. Mogłabym bez problemu przerwać lekturę w
połowie walki i odłożyć książkę na bok bez najmniejszych wyrzutów sumienia.
Bardzo dziwił mnie
także fakt, iż elfy uczyły się łaciny, choć podobno nie chciały dawać się
„cywilizować” ludziom. Tymczasem Rouen oraz jego nauczyciel dość często posługują
się cytatami w tymże języku. Ciekawiej byłoby, gdyby mieszkańcy El Mar mieli
swój własny język, choć to już wyższa szkoła jazdy, co jednak nie było zbyt
wielkim problemem dla Christophera Paoliniego czy Basi Kaczyńskiej. Michała
Wojtasika to zadanie najwyraźniej przerosło.
Kolejnym minusem
było niedostosowanie języka do tematyki książki, czego bardzo nie lubię. Do tej
pory nie przyszło mi do głowy, żeby elf mógł użyć zwrotu „ja pierdzielę”. Tutaj
jednak taki absurd znalazł miejsce. Autor stosował zbyt wiele potocznych
wyrażeń, których nie powstydziłaby się współczesna młodzież. W Zabójcach było
zdecydowanie zbyt wiele elementów kojarzących się bardziej z naszym światem niż
fantastyczną krainą leżącą daleko stąd. Mimo wszystko, nie można zaprzeczyć, że
autor ma bogaty zasób słownictwa, jak na swój wiek.
Jednak każda książka
ma jakieś, choćby niewielkie, plusy. W przypadku Zabójców jest to okładka.
Utrzymana w odcieniach bieli i czerni z pewnością przykuwa wzrok. Tytuł książki
napisano ładnymi, ozdobnymi literami. Poniżej widać postać z dwoma mieczami na
plecach i czymś w rodzaju pioruna lub kuli światła w dłoni. Przypuszczam, że
jest to sam Rouen w typowym czarnym stroju zabójcy. Całość ukazuje, co czeka
nas w powieści.
Książka została
wydrukowana czytelną czcionką, która nie męczy wzroku i dobrze się ją czyta. Jeden
z niewielu jest dobrze wydany, nie niszczy się zbyt szybko, a format jest
poręczny.
Tak czy siak, nic
nie ukryje rażących błędów. Znalazłam chyba wszystkie możliwe rodzaje.
Redaktorzy i korektorzy wydawnictwa nie popisali się. W wielu miejscach
brakowało przecinków, co i rusz trafiałam na literówki czy niepoprawnie
odmienione wyrazy. Niektóre zdania miały zły szyk, a inne były całkowicie
nielogiczne i trudne do zrozumienia. Czasem wydawnictwa odpuszczają z
korektami, gdy w grę wchodzi młody autor, ale moim zdaniem nie kończy się to
dobrze ani dla początkującego pisarza, który nie dowie się, co napisał źle, ani
dla wydawców i samych czytelników. Błędy obecne w tej pozycji całkowicie ją
pogrążyły.
Jeden z niewielu
autorstwa Wojtasika jest słabą pozycją. Sam pomysł miał potencjał, jednak
wykonanie zupełnie go pogrzebało. Autor, jak wcześniej pisałam, zrobił poważny
falstart. Aby być dobrym pisarzem, trzeba dużo czytać oraz ćwiczyć, ćwiczyć i
jeszcze raz ćwiczyć. Obecnie czternastoletni Michał ma szanse na przyszłość w
tym zawodzie. Czeka go jednak bardzo długa droga i mnóstwo ciężkiej pracy. Czy
podoła? To się okaże. Jego debiutancką książkę mogę polecić jedynie osobom w
wieku zbliżonym do samego autora, którym być może nie będą przeszkadzały
wszechobecne błędy i niedociągnięcia. Pozostałym czytelnikom raczej odradzam
sięgnięcie po tę pozycję.
Autor: Michał Wojtasik
Seria: Zabójcy tom I
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7722-388-8
Liczba stron: 194