John Flanagan to australijski pisarz, który zasłynął jako
autor bestsellerowej serii Zwiadowcy. Jeśli mam być szczera, nie czytałam jej
jeszcze, nie licząc fragmentu pierwszej części. Tak czy inaczej, moi znajomi,
którzy zaznajomili się już z tym cyklem, bardzo go zachwalają, a ja sama mam na
niego smaczek. Dziś jednak zamierzam przybliżyć wam Wyrzutków – najnowszą
książkę Flanagana, zapoczątkowującą trylogię Drużyna.
Skandianie znają tylko jeden sposób na to, by ich synowie
stali się wojownikami. Chłopców dzieli się na grupy i szkoli w różnych
dziedzinach takich jak walka czy żeglarstwo. Trening trwa zaledwie trzy
miesiące. Poszczególne drużyny muszą ze sobą konkurować. Tylko jedna może
zwyciężyć. Jednym z takich młodzieńców jest Hal Mikkelson, syn Skandianina i
Araluenki. Wprawdzie nie jest potężnie zbudowany i wydaje się marnym kandydatem
na przyszłego wojownika, ale ma coś o wiele lepszego niż siła fizyczna – spryt,
inteligencję, imponujące zdolności przywódcze i oddanych przyjaciół. Chłopak
staje na czele drużyny, na którą składają się najwięksi nieudacznicy. Czy zdoła
poprowadzić ich ku zwycięstwu, pokonując tym samym najlepiej zapowiadających
się rówieśników? To się dopiero okaże.
Gdy tylko na horyzoncie pojawiła się okazja do zdobycia
Wyrzutków, od razu z niej skorzystałam. Wprost nie mogłam się doczekać, kiedy
dostanę ich w swoje ręce. Po otrzymaniu
upragnionej przesyłki otworzyłam ją i niemal natychmiast zaczęłam czytać z
szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy
oraz całą górą entuzjazmu. Czy było warto sięgnąć po tę powieść? Z
czystym sumieniem mogę stwierdzić, że tak. Zdecydowanie.
Akcja książki rozgrywa się w Skandii – krainie znanej
czytelnikom z serii Zwiadowcy – a dokładniej w miasteczku Hallasholm. Surowy
klimat tego państwa z całą pewnością oczaruje niemal każdego, zwłaszcza
miłośnika krajów skandynawskich, które bez wątpienia miały duży wpływ na
kreację świata przedstawionego w powieści. Autor ukazuje nam zwyczaje mieszkańców
Skandii, dowiadujemy się, do czego przywiązują największą wagę. Dla ludzi tych
bardzo ważne są umiejętności żeglarskie oraz bitewne, jak również praca
zespołowa. Całość przywodzi na myśl życie dzielnych wikingów.
Jednym z elementów, które najbardziej mnie zachwyciły, są
bohaterowie. To naprawdę sympatyczni młodzieńcy, zwłaszcza Hal. Nieśmiały,
odrzucany przez wszystkich z racji swoich aralueńskich korzeni, walczący o
akceptację ludzi, wśród których żyje, a także bardzo pomysłowy i zaradny.
Szczerze mówiąc, zobaczyłam w nim siebie i z zapartym tchem śledziłam jego
kolejne losy. Stig również zyskał moją bezgraniczną sympatię, bo mam niejaką
słabość do aroganckich i porywczych chłopaków, którzy nie pozwalają, by
ktokolwiek im podskakiwał. Bracia Ulf i Wulf rozśmieszają do łez ciągłymi
kłótniami o nic, a osiłek Ingvar jest uroczy ze swoją nieporadnością
spowodowaną kiepskim wzrokiem. Każda z tych postaci ma inny charakter, co
jednak nie przeszkadza im w przyjaźnieniu się. Bohaterowie są dopracowani, co
można zaliczyć autorowi na duży plus.
Świat przedstawiony intryguje czytelnika i porywa swoim
specyficznym klimatem. Nie jestem wprawdzie fanką długich i nudnych opisów, ale
w tej książce, niestety, czegoś mi brakuje. Mianowicie dokładniejszych opisów
otoczenia oraz wyglądu bohaterów. Po przeczytaniu książki czuję po prostu, że
autor skupił się głównie na posturze chłopaków, uzbrojeniu, jakiego używali,
wyglądzie okrętów itp. To mi się zdecydowanie nie podobało, bo miałam lekki
problem z wyobrażeniem sobie pozostałych elementów, co, moim zdaniem, jest dość
ważne. Istnieją powieści, podczas czytania których człowiek czuje się, jakby
oglądał film w kinie. Wyrzutki, ku mojemu ubolewaniu, nie mają tego czegoś.
John Flanagan ma jednak na swoją obronę urzekający styl, który tak bardzo mi
się spodobał, kiedy parę miesięcy temu czytałam w księgarni fragment Ruin
Gorlanu. Autor potrafi wciągnąć, zaciekawić czytelnika i sprawić, że nie może
się on oderwać od lektury. Serwuje nam także potężną dawkę humoru, wplatając ją
w kwestie bohaterów oraz niektóre wydarzenia.
Patrząc na okładkę, w oczy rzucają nam się dwaj młodzi
chłopcy. Wydaje mi się, że pierwszy z nich to Hal. Ma on łagodny wyraz twarzy,
w ręku trzyma tarczę, a przy pasie przytroczony miecz. Natomiast drugi
młodzieniec to z całą pewnością jego najlepszy przyjaciel, Stig. W dłoni
swobodnie dzierży topór, a jego zacięty wyraz twarzy wskazuje na bezwzględną
pewność siebie. Za nimi możemy dostrzec spowitą mgłą sylwetkę okrętu. Dobre
wrażenie robi także napisany ozdobną czcionką tytuł książki oraz nazwisko
autora. Całość przykuwa wzrok i wprowadza w klimat powieści.
Duże brawa należą się redaktorom i korektorom. Dzięki ich
pracy, w książce nie znalazłam zbyt wielu błędów. Czasem umknął jakiś przecinek
lub dane słowo znalazło się w nieodpowiednim miejscu, ale nie doszukałam się
poważniejszych wykroczeń. Uczyniło to lekturę jeszcze przyjemniejszą.
Jak już wcześniej wspominałam, w Wyrzutkach można dostrzec
duży wpływ krajów skandynawskich. Pomińmy już nawiązanie do działalności
wikingów. Z państwami północnej Europy kojarzyć się mogą również imiona
bohaterów, czy bóstw. Przykładowo jeden z bogów nazywał się Loki, a jakiś czas
temu trafiłam pośród fińskich imion na Stiga. Również nazwy sprawowanych
funkcji, jak „skirl” czy „oberjarl” mogą przywodzić na myśl Skandynawię. Mnie
przynajmniej tak się właśnie kojarzą.
Autor stworzył intrygujący, urzekający swoim surowym pięknem
świat. Z pozoru książka ta może się wydawać przeznaczona bardziej dla
chłopaków, ale mnie się jak najbardziej podobała i z chęcią sięgnę po kolejną
część. W dobie wampirów, demonów, upadłych aniołów i innych nadprzyrodzonych
stworzeń Flanagan pozostał przy klasycznym fantasy, co stanowi świetną
odskocznię od wszechobecnych paranormalni, które robią się już nużące.
Dodatkowo zwraca uwagę na istotę przyjaźni, a także kwestię tolerancji. Tak samo
jak w naszym świecie, tak również w Skandii, ludzie osądzani są na podstawie swego
pochodzenia, wyglądu, umiejętności i wielu innych czynników. Przedstawieni w
książce bohaterowie są bardzo podobni do osób, wśród których żyjemy. Zachowanie
niektórych przywodzi mi na myśl współczesnych młodych ludzi, uczniów szkół
podstawowych, gimnazjów czy liceów. Z miejsca można zauważyć grupki tych
uważających się za „lepszych” oraz pojedynczych wyrzutków, z którymi nikt nie
chce się zadawać. Mam w tym spore doświadczenie, bo sama przez lata należałam
do osób odrzucanych przez resztę.
Wyrzutki przeznaczone są głównie dla młodzieży, ale bez
wahania mogę ją polecić także starszym czytelnikom. Część z nich książka ta
może urzec, co widać na przykładzie mojej mamy, która – swoją drogą – żyje na
tym świecie już prawie pół wieku, a powieść bardzo jej się spodobała. Dzieło
Flanagana to naprawdę przyjemna i pouczająca lektura. Potrafi wciągnąć
czytelnika i zostaje z nim jeszcze długo po jej przeczytaniu.
Autor: John Flanagan
Tytuł: Wyrzutki
Tytuł oryginału: Brotherband: The Outcasts
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 9 maja 2012
Seria: Drużyna
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
ISBN: 978-83-7686-117-3