poniedziałek, 9 lipca 2012

John Flanagan - Wyrzutki

John Flanagan to australijski pisarz, który zasłynął jako autor bestsellerowej serii Zwiadowcy. Jeśli mam być szczera, nie czytałam jej jeszcze, nie licząc fragmentu pierwszej części. Tak czy inaczej, moi znajomi, którzy zaznajomili się już z tym cyklem, bardzo go zachwalają, a ja sama mam na niego smaczek. Dziś jednak zamierzam przybliżyć wam Wyrzutków – najnowszą książkę Flanagana, zapoczątkowującą trylogię Drużyna.

Skandianie znają tylko jeden sposób na to, by ich synowie stali się wojownikami. Chłopców dzieli się na grupy i szkoli w różnych dziedzinach takich jak walka czy żeglarstwo. Trening trwa zaledwie trzy miesiące. Poszczególne drużyny muszą ze sobą konkurować. Tylko jedna może zwyciężyć. Jednym z takich młodzieńców jest Hal Mikkelson, syn Skandianina i Araluenki. Wprawdzie nie jest potężnie zbudowany i wydaje się marnym kandydatem na przyszłego wojownika, ale ma coś o wiele lepszego niż siła fizyczna – spryt, inteligencję, imponujące zdolności przywódcze i oddanych przyjaciół. Chłopak staje na czele drużyny, na którą składają się najwięksi nieudacznicy. Czy zdoła poprowadzić ich ku zwycięstwu, pokonując tym samym najlepiej zapowiadających się rówieśników? To się dopiero okaże.

Gdy tylko na horyzoncie pojawiła się okazja do zdobycia Wyrzutków, od razu z niej skorzystałam. Wprost nie mogłam się doczekać, kiedy dostanę ich w swoje ręce.  Po otrzymaniu upragnionej przesyłki otworzyłam ją i niemal natychmiast zaczęłam czytać z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy  oraz całą górą entuzjazmu. Czy było warto sięgnąć po tę powieść? Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że tak. Zdecydowanie.

Akcja książki rozgrywa się w Skandii – krainie znanej czytelnikom z serii Zwiadowcy – a dokładniej w miasteczku Hallasholm. Surowy klimat tego państwa z całą pewnością oczaruje niemal każdego, zwłaszcza miłośnika krajów skandynawskich, które bez wątpienia miały duży wpływ na kreację świata przedstawionego w powieści. Autor ukazuje nam zwyczaje mieszkańców Skandii, dowiadujemy się, do czego przywiązują największą wagę. Dla ludzi tych bardzo ważne są umiejętności żeglarskie oraz bitewne, jak również praca zespołowa. Całość przywodzi na myśl życie dzielnych wikingów.

Jednym z elementów, które najbardziej mnie zachwyciły, są bohaterowie. To naprawdę sympatyczni młodzieńcy, zwłaszcza Hal. Nieśmiały, odrzucany przez wszystkich z racji swoich aralueńskich korzeni, walczący o akceptację ludzi, wśród których żyje, a także bardzo pomysłowy i zaradny. Szczerze mówiąc, zobaczyłam w nim siebie i z zapartym tchem śledziłam jego kolejne losy. Stig również zyskał moją bezgraniczną sympatię, bo mam niejaką słabość do aroganckich i porywczych chłopaków, którzy nie pozwalają, by ktokolwiek im podskakiwał. Bracia Ulf i Wulf rozśmieszają do łez ciągłymi kłótniami o nic, a osiłek Ingvar jest uroczy ze swoją nieporadnością spowodowaną kiepskim wzrokiem. Każda z tych postaci ma inny charakter, co jednak nie przeszkadza im w przyjaźnieniu się. Bohaterowie są dopracowani, co można zaliczyć autorowi na duży plus.

Świat przedstawiony intryguje czytelnika i porywa swoim specyficznym klimatem. Nie jestem wprawdzie fanką długich i nudnych opisów, ale w tej książce, niestety, czegoś mi brakuje. Mianowicie dokładniejszych opisów otoczenia oraz wyglądu bohaterów. Po przeczytaniu książki czuję po prostu, że autor skupił się głównie na posturze chłopaków, uzbrojeniu, jakiego używali, wyglądzie okrętów itp. To mi się zdecydowanie nie podobało, bo miałam lekki problem z wyobrażeniem sobie pozostałych elementów, co, moim zdaniem, jest dość ważne. Istnieją powieści, podczas czytania których człowiek czuje się, jakby oglądał film w kinie. Wyrzutki, ku mojemu ubolewaniu, nie mają tego czegoś. John Flanagan ma jednak na swoją obronę urzekający styl, który tak bardzo mi się spodobał, kiedy parę miesięcy temu czytałam w księgarni fragment Ruin Gorlanu. Autor potrafi wciągnąć, zaciekawić czytelnika i sprawić, że nie może się on oderwać od lektury. Serwuje nam także potężną dawkę humoru, wplatając ją w kwestie bohaterów oraz niektóre wydarzenia.

Patrząc na okładkę, w oczy rzucają nam się dwaj młodzi chłopcy. Wydaje mi się, że pierwszy z nich to Hal. Ma on łagodny wyraz twarzy, w ręku trzyma tarczę, a przy pasie przytroczony miecz. Natomiast drugi młodzieniec to z całą pewnością jego najlepszy przyjaciel, Stig. W dłoni swobodnie dzierży topór, a jego zacięty wyraz twarzy wskazuje na bezwzględną pewność siebie. Za nimi możemy dostrzec spowitą mgłą sylwetkę okrętu. Dobre wrażenie robi także napisany ozdobną czcionką tytuł książki oraz nazwisko autora. Całość przykuwa wzrok i wprowadza w klimat powieści.

Duże brawa należą się redaktorom i korektorom. Dzięki ich pracy, w książce nie znalazłam zbyt wielu błędów. Czasem umknął jakiś przecinek lub dane słowo znalazło się w nieodpowiednim miejscu, ale nie doszukałam się poważniejszych wykroczeń. Uczyniło to lekturę jeszcze przyjemniejszą.

Jak już wcześniej wspominałam, w Wyrzutkach można dostrzec duży wpływ krajów skandynawskich. Pomińmy już nawiązanie do działalności wikingów. Z państwami północnej Europy kojarzyć się mogą również imiona bohaterów, czy bóstw. Przykładowo jeden z bogów nazywał się Loki, a jakiś czas temu trafiłam pośród fińskich imion na Stiga. Również nazwy sprawowanych funkcji, jak „skirl” czy „oberjarl” mogą przywodzić na myśl Skandynawię. Mnie przynajmniej tak się właśnie kojarzą.

Autor stworzył intrygujący, urzekający swoim surowym pięknem świat. Z pozoru książka ta może się wydawać przeznaczona bardziej dla chłopaków, ale mnie się jak najbardziej podobała i z chęcią sięgnę po kolejną część. W dobie wampirów, demonów, upadłych aniołów i innych nadprzyrodzonych stworzeń Flanagan pozostał przy klasycznym fantasy, co stanowi świetną odskocznię od wszechobecnych paranormalni, które robią się już nużące. Dodatkowo zwraca uwagę na istotę przyjaźni, a także kwestię tolerancji. Tak samo jak w naszym świecie, tak również w Skandii, ludzie osądzani są na podstawie swego pochodzenia, wyglądu, umiejętności i wielu innych czynników. Przedstawieni w książce bohaterowie są bardzo podobni do osób, wśród których żyjemy. Zachowanie niektórych przywodzi mi na myśl współczesnych młodych ludzi, uczniów szkół podstawowych, gimnazjów czy liceów. Z miejsca można zauważyć grupki tych uważających się za „lepszych” oraz pojedynczych wyrzutków, z którymi nikt nie chce się zadawać. Mam w tym spore doświadczenie, bo sama przez lata należałam do osób odrzucanych przez resztę.

Wyrzutki przeznaczone są głównie dla młodzieży, ale bez wahania mogę ją polecić także starszym czytelnikom. Część z nich książka ta może urzec, co widać na przykładzie mojej mamy, która – swoją drogą – żyje na tym świecie już prawie pół wieku, a powieść bardzo jej się spodobała. Dzieło Flanagana to naprawdę przyjemna i pouczająca lektura. Potrafi wciągnąć czytelnika i zostaje z nim jeszcze długo po jej przeczytaniu.

Autor: John Flanagan
Tytuł: Wyrzutki
Tytuł oryginału: Brotherband: The Outcasts
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 9 maja 2012
Seria: Drużyna
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
ISBN: 978-83-7686-117-3