Z drobnym poślizgiem zapraszam do
przeczytania recenzji najnowszej książki naszej rodzimej autorki, Gai
Kołodziej. Ostatnie tygodnie były dla mnie bardzo pracowite, a później, ku mojej
wielkiej rozpaczy, mój Internet zbuntował się i nie byłam w stanie udostępnić
recenzji, ale już jest!
"Dżokej" to pierwsza
książka Gai Kołodziej, po jaką sięgnęłam, choć śledzę przebieg jej kariery już
jakiś czas. Młoda autorka ma na swoim koncie kilka innych powieści - ta jest
szóstą. Po przeczytaniu bezpłatnego rozdziału promocyjnego byłam pewna, że to
lektura w sam raz dla mnie.
Główną bohaterką jest Emma,
24-letnia Polka studiująca hodowlę koni. Mając 8 lat, po razy pierwszy
zobaczyła w telewizji zawody jazdy konnej, co zaważyło na całej jej
przyszłości. Teraz, kończąc wymarzone studia, targa nią niepewność i trudny
wybór dalszej drogi. Staje jednak przed szansą wyjazdu na zagraniczne praktyki
i... niespodziewaną możliwością poznania dżokeja Jamesa McThorne'a - swojego
idola z dzieciństwa. Co się wydarzy podczas jej pobytu w Niemczech? Czy znajdzie
odpowiedzi na swoje pytania?
Pamiętam, że od zawsze miałam
słabość do koni, ale do tej pory udało mi się znaleźć w siodle tylko raz.
Trudno jednak zapomnieć to radosne podniecenie towarzyszące spełnieniu się
maleńkiego marzenia, jakim była jazda konna - nawet, jeśli trwała bardzo
krótko, w dodatku dawno temu. Konie to nie jedyny element "Dżokeja",
który jest mi bliski. Studia i wybór życiowej drogi to temat bardzo dla mnie
aktualny, dlatego też z chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę Gai Kołodziej.
Całą opowieść śledzimy z
perspektywy głównej bohaterki, która pokrótce opowiada, jak jej miłość do koni
rozwijała się z roku na rok i w jaki sposób znalazła się na studiach z hodowli
koni, pomimo zupełnie odmiennych oczekiwań rodziny. W końcu Emma razem z
najlepszą przyjaciółką, Zuzą, wyjeżdża do Niemiec na praktyki, co całkowicie
odmienia jej życie.
Emma to dziewczyna sympatyczna,
spokojna i ułożona, dzięki czemu łatwo ją polubić. Nie miałam najmniejszych
trudności z utożsamieniem się z nią, jako że mam bardzo podobny charakter i
wiele mnie z nią łączy - między innymi fakt, że ode mnie również (tak, jak i od
niej) rodzina oczekuje obrania kariery księgowej. Całkowitym przeciwieństwem
Emmy jest Zuza, jej najlepsza przyjaciółka. Zwariowana dziewczyna często mnie
irytowała i wciąż się zastanawiam, jakim cudem ich przyjaźń trwała latami.
"Dżokej" to opowieść o
spełnianiu marzeń, szukaniu swojej własnej drogi i podążaniu nią, nawet jeśli
nie wszystko idzie zgodnie z naszymi planami. I oczywiście o koniach. Autorka
pisze przyjemnym, współczesnym językiem, nie przesadza z epitetami czy
metaforami, dzięki czemu czas spędzony z lekturą nie dłuży się, choć trzeba
przyznać, że nie jest to książka pozbawiona nudnawych momentów. Na szczęście
nie było ich wiele. W tekście znalazło się też trochę błędów - sporadycznie
jakieś literówki albo wyrażenia typu "temperatura rosła w górę" (a
czy mogła rosnąć w dół?) - ale nie przeszkadzały one w czerpaniu przyjemności z
lektury.
Książka jest dobrze wydana,
okładka jest bardzo ładna, utrzymana w przyjemnych dla oka kolorach. Niestety,
dość szybko się niszczy. Już po jednej podróży w mojej torebce widać drobne
uszkodzenia na rogach.
Podsumowując, "Dżokej"
nie jest książką wybitną, ale zdecydowanie jest to dobry wybór na upalne,
letnie popołudnia. Z całą pewnością warto zaznajomić się z tą pozycją, ponieważ
skłoniła mnie do pewnych przemyśleń dotyczących mojej własnej drogi życiowej. Polecam
tę książkę szczególnie osobom, które są w podobnej sytuacji, co bohaterka, ale
też wszystkim, którzy szukają przyjemnej lektury w sam raz na lato.
Tytuł: Dżokej
Autor: Gaja Kołodziej
Wydawnictwo: Literary Art Institute
Data wydania: czerwiec 2015
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-937096-4-9
Za egzemplarz recenzencki
serdecznie dziękuję Instytutowi Sztuki Literackiej