Ok, po dłuższej przerwie wrzucam recenzję. Mieli być Tancerze burzy i Wyznania gejszy, ale jest to. Reszta wkrótce.
Podróże w czasie fascynują i nie ma co do tego wątpliwości.
Powstało już mnóstwo dzieł traktujących o tym temacie. Ostatnio sięgnęłam po
"Magiczną gondolę", do której ciągnęło mnie już od dłuższego czasu.
Miałam co do tej książki naprawdę spore oczekiwania, jako że opis nie zdradzał
zbyt wiele fabuły, ale, niestety, zawiodłam się.
Siedemnastoletnia Anna spędzająca z rodzicami wakacje w
Wenecji zauważa pewnego dnia czerwoną gondolę, podczas gdy wszystkie powinny
być czarne. Później, w czasie parady historycznych łodzi, wpada do wody, a
młody mężczyzna wciąga ją na pokład czerwonej gondoli, którą widziała już
wcześniej. W chwilę później świat rozmywa się dziewczynie przed oczami. Anna
budzi się w przeszłości.
Wszystkie wydarzenia obserwujemy z perspektywy głównej
bohaterki, więc język dostosowany jest do jej wieku. Styl pisarki jest dobry. I
tyle. Niczym specjalnym się nie wyróżnia, nie sprawia, że nie możemy odłożyć
książki na bok. Jest po prostu zwykły.
Jeśli chodzi o świat przedstawiony, nie można zaprzeczyć, że
autorka ma wiedzę teoretyczną na temat renesansu we Włoszech. Książka jest
pełna opisów realiów tamtych czasów, dzięki czemu mamy w miarę dobry obraz
miejsca wydarzeń. Niestety, patrząc na akcję, od razu widać, że autorka
zupełnie zaprzepaściła potencjał tej opowieści. Renesansowe Włochy to idealne
miejsce na emocjonujące przygody, niebezpieczeństwa za każdym rogiem, przyjęcia
w pełnych przepychu pałacach czy też mordercze intrygi. Oprócz wiedzy
historycznej, w miarę sprawnie wprowadzonej w opisy miejsc odwiedzanych przez
Annę, cała reszta leży. Autorka próbowała, ale poniosła sromotną klęskę. Miała
być fascynująca opowieść o podróżach w czasie - wyszła bezbarwna opowiastka,
jakich wiele.
Bohaterowie również nie powalają. Właściwie wszystkich można
opisać jednym słowem - nijacy. Nie wyróżniają się niczym konkretnym, z trudem
doszukuję się u nich jakichś cech charakteru, które pozwoliłyby ich odróżnić od
siebie, a przede wszystkim zapamiętać. Ale nic z tego. Annę można lubić chyba
jedynie za to, że nie jest aż tak wyidealizowana, jak większość głównych
bohaterek - jak dowiadujemy się na początku, dziewczyna powtarza klasę - ale
też nie jest kompletną łamagą i przynajmniej próbuje robić coś sama zamiast
czekać na księcia, który wyratuje ją z opresji i ocali świat. Natomiast
Sebastiano zyskał namiastkę mojej sympatii chyba tylko przez swój wygląd. Niestety,
nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że jest on nieudaną kalką Gideona de Villiers z
Trylogii Czasu. O reszcie bohaterów nie da się powiedzieć nic odkrywczego.
Wszystkim bez wyjątku brakowało czegoś, co uczyniłoby ich bardziej
"żywymi".
Kolejna rzecz, która bardzo mnie uderzyła, to wątek miłosny.
Sebastiano pojawił się w książce zaledwie kilka razy i właściwie niewiele zrobił,
a w dodatku on i Anna niewiele rozmawiali, dlatego nie mam najmniejszego
pojęcia, jakim cudem dziewczyna nagle stwierdziła, że się w nim zakochała. Co
dziwniejsze - okazuje się, że z wzajemnością. Można to odczuć tak, jakby
autorka nagle w połowie pisania książki stwierdziła "A niech tam! Niech
się w sobie zakochają!" i faktycznie tak zrobiła, ignorując fakt, że to z
niczego nie wynika. Chyba, że to "zakochanie" jest równie płytkie, co
ich charaktery. Koniec końców Eva Völler zadała czytelnikom cios w twarz łopatą
i założę się, że nie tylko ja tak to odczułam.
Podsumowując, wszystko w tej książce jest niedopracowane.
Pomysł był dobry, opis nie zdradzał zbyt wiele fabuły, rodząc nadzieję na
niesamowitą przygodę, a tymczasem tylko ukrywał niedociągnięcia. W
"Magicznej gondoli" zdecydowanie zabrakło mi tej magii. W mojej
opinii było tam zbyt wiele bezsensownego chodzenia z jednego miejsca na drugie,
a za mało akcji. Mimo wszystko książkę czytało się całkiem przyjemnie, jeśli
nie zwracało się tak wielkiej uwagi na wszelkie braki. Chyba nawet zaryzykuję
przeczytanie drugiej części, choć nie sądzę, żeby autorka jakoś znacząco się
poprawiła. Chociaż... może mnie zaskoczy.
Tytuł: Magiczna gondola
Tytuł oryginału: Zeitenzauber: Die magische Gondel
Autor: Eva Völler
Wydawca: Wydawnictwo Egmont
Data wydania: 19 września 2012
Tłumacz: Agata Janiszewska
Liczba stron: 464
Czytałam nie tak dawno książkę o Wenecji... stwierdziłam, że nigdy do tego miasta nie chcę się wybrać. :P Nudni, szablonowi bohaterowie - to nie dla mnie. Najgorszy jest jednak ten... nierealny związek bohaterów. Przesłodzony chyba na maxa.
OdpowiedzUsuń"Eva Völler zadała czytelnikom cios w twarz łopatą" - hahahaha, dobrze napisane. xD
Future World Music to jedna z moich ulubionych wytwórni muzycznych (po Two Steps From Hell i Audiomachine), a "Eternal Love" jest cudne :)
Zasmuciłaś mnie, bowiem mam tę książkę u siebie na półce, ale jeszcze nie miałam okazji czytać, lecz skoro twoim zdaniem jest tak bardzo niedopracowana, to jednak nie będę po nią sięgać. Może kiedyś zaryzykuje z ''braku laku'', ale teraz nie.
OdpowiedzUsuńO, kiedyś obserwowałam profil osoby, która robiła obrazek do wideo :)
OdpowiedzUsuńPatrz, Ty jesteś stworzona do roli oceniającej analizatorki wiedźmy :D
Hihihihi, dzięki :P
UsuńJestem wielką fanką Trylogii Czasu i ze względu na podobną tematykę bardzo chciałam przeczytać Magiczną Gondolę, ale trochę ostudziłaś mój zapał. Mimo wszystko myślę, że jednak kiedyś przeczytam tą książkę, bo jest w mojej bibliotece (niestety wypożyczona od dłuższego czasu) ,żeby przekonać się jak inni autorzy dają sobie radę z wątkiem podroży w czasie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jako, że dopiero zaczynam, zapraszam do siebie : http://reading-is-my-escape.blogspot.com/