poniedziałek, 12 czerwca 2017

FIRST LOOK: The Legend of The Blue Sea - odcinek 1 i 2


[Post oficjalnie ukazał się na drugim blogu 22 listopada 2016, ale został przeniesiony tutaj ze względu na zmiany zachodzące na moich blogach]

Trochę późno, jako że "The Legend of the Blue Sea" emitowana jest w środy i czwartki, a dziś mamy już wtorek, ale rzućmy okiem na nową dramę SBS z udziałem Lee Min Ho i Jun Ji Hyun. Pierwsze dwa odcinki cieszyły się wysoką oglądalnością, ale czy gwiazdorska obsada to gwarancja dobrej dramy?

[ Uwaga - możliwe drobne spojlery]

Inspirowana legendą z okresu Joseon o urzędniku, który wypuszczał syreny złapane przez rybaków z powrotem do oceanu, "The Legend of the Blue Sea" opowiada historię miłości syreny i człowieka. W 1598 roku syrena Shim Chung (Jun Ji Hyun) została złapana przez rybaków, a później wypuszczona z powrotem do oceanu dzięki pomocy nowo powołanego urzędnika, Dam Ryunga. Współcześnie, Heo Joon Jae (Lee Min Ho) jest genialnym oszustem o niezwykłych umiejętnościach. Po kolejnej akcji wyjeżdża za granicę, by odpocząć w nadmorskim kurorcie. Tam spotyka Shim Chung, którą fala wyrzuciła na brzeg...

Sama nie wiem, dlaczego zaczęłam to oglądać, pomimo mojego urazu do powszechnie uwielbianego Min Ho, ale - jak to mówią - so far so good. Moje spostrzeżenia po pierwszych dwóch odcinkach układają się w mniej więcej taką listę:

1. Genialny oszust

Heo Joon Jae to zimny i przesadnie pewny siebie bohater, jednak niepozbawiony sumienia. Postać grana przez Lee Min Ho to rzekomo bardzo utalentowany oszust i już w pierwszym odcinku mamy okazję zobaczyć go w akcji. Jego "magiczne" zdolności to tak naprawdę trochę sztuczek, umiejętność hipnozy przy pomocy zapalniczki oraz świetne oko pozwalające mu na błyskawiczny osąd człowieka i ocena, jak najłatwiej będzie go oszukać.

Muszę przyznać, że mam niedosyt, bo liczyłam, że twórcy wycisną z tego wątku trochę więcej od samego początku i że doczekam się scen podobnych do tych z "38 Task Force". Niestety, nie doczekałam się, przynajmniej na razie.


2. Jeszcze bardziej genialna syrena

Jun. Ji. Hyun. 

Już samo to powinno tu wystarczyć. Choć w pierwszym odcinku nie wymówiła praktycznie ani słowa, całkowicie mnie kupiła swoim mistrzowskim aktorstwem. Jej komediowa gra nie ma sobie równych i płakałam ze śmiechu, patrząc jak Shim Chung stara się ogarnąć wszystkie dziwactwa otaczające ją na lądzie. Jest urocza, nieporadna i przezabawna.

Poza tym, tak, jest absolutnie genialna! I silna tak, że jej kopniak posyła największych mięśniaków w powietrze. Wygląda całkiem niewinnie, ale zdecydowanie nie jest kolejną damą w opałach, którą trzeba ratować. Sama radzi sobie doskonale, nawet lepiej niż nieświadomy niczego Joon Jae przypisujący sobie wszelkie zasługi. Chyba nie przesadzę, mówiąc, że Shim Chung jest na dobrej drodze do zostania jedną z moich ulubionych postaci żeńskich tegorocznych dram.

Zadarli z niewłaściwą osobą

3. Trochę dziwactw

Komedia komedią, ale nadal nie potrafię zrozumieć kilku rzeczy. Dlaczego Shim Chung wyszła na ląd? Na lądzie ma wprawdzie nogi, ale w wodzie na powrót zyskuje syreni ogon, więc nie jest tak, że nie może wrócić do morza. Czy była po prostu ciekawa? Czy kiedy zobaczyła Joon Jae, rozpoznała w nim Dam Ryunga, czy też nie? Póki co, nic na to nie wskazuje, chyba, że coś mi umknęło.

Do tego w drugim odcinku było kilka pościgów, kiedy to Joon Jae i Shim Chung musieli uciekać przed ludźmi pracującymi dla tych, którzy padli ofiarą ostatniego oszustwa Joon Jae i jego kumpli. Najlepsze, że uciekali na piechotę przed bandą facetów uzbrojonych w broń palną i to nie byle jaką. Na otwartym terenie chyba nie tak trudno kogoś zastrzelić lub przynajmniej postrzelić, prawda?

I strzelają w murek, taaak...

4. Śliczne ujęcia

Co mnie urzekło to fakt, że na początku obu odcinków znalazły się wstawki przedstawiające wydarzenia z przeszłości, z roku 1598, kiedy to Shim Chung została wypuszczona do morza dzięki Dam Ryungowi, a później spotkała go ponownie. Choć są to krótkie fragmenty, obfitują w prześliczne ujęcia.


Trzeba przyznać, że drama jest dobrze zrealizowana i jest na co popatrzeć. Jeśli zaś chodzi o historię z 1598 roku, osobiście liczę, że z każdym kolejnym odcinkiem dane nam będzie poznać więcej i więcej szczegółów. Jestem naprawdę ciekawa dalszego ciągu.


5. Muzyka

Jak to ja, oczywiście musiałam zwrócić uwagę na soundtrack. Na razie oficjalnie wyszedł tylko utwór zaśpiewany przez Lyn - Love Story, który jest naprawdę śliczny, ale coś czuję, że warto będzie czekać na kolejne. W pierwszych dwóch odcinkach muzyka była piękna i bardzo klimatyczna. Pozostaje czekać na więcej.


Podsumowując, "The legend of the Blue Sea" wygląda na typową koreańską komedię z dodatkiem wątku fantastycznego, ale dobrze się ją ogląda, mimo że akcja rozwija się początkowo raczej wolno. Ale jest śmiesznie - i to najważniejsze. Zdecydowanie zamierzam oglądać dalej, chociażby dla przezabawnej Jun Ji Hyun, ale jakimś cudem nawet obecność irytującego mnie Lee Min Ho jest całkiem znośna i do przeżycia.

Oryginalny tytuł: 푸른 바다의 전설
Reżyseria: Jin Hyuk (진혁)
Scenariusz: Park Ji Eun (박지은)
Gatunek: Romans, Komedia, Fantasy
Sieć Nadawcza: SBS
Emisja: 16 listopada 2016 - 19 stycznia 2017
Odcinki: 20

niedziela, 9 kwietnia 2017

Wielka siła małej kobietki, czyli Strong Woman Do Bong Soon

Obawiam się, że musicie wytrzymać moją rzadką obecność tutaj jeszcze przez jakiś czas. Niestety, życie prywatne dało mi się we znaki - operacja barku, rehabilitacja, kolejna operacja i... paskudna grypa, z którą nadal walczę. Do tego wszystkiego dochodzi nauka do matury, którą będę pisała drugi raz (czy też raczej będę pisała przedmiot, którego wcześniej nie zdawałam), żeby następnie zmienić kierunek studiów.

Wszystko to zabiera mnóstwo czasu, więc choć niemożność pisania męczy mnie coraz bardziej, musiałam ustalić sobie priorytety, bo inaczej niczego nie doprowadziłabym do końca. Planów mam bardzo dużo, ale czasu strasznie mało. Miejmy nadzieję, że od połowy maja naprawdę będzie lepiej, bo tęskno mi do blogowania. A na razie łapcie tekst, który planowałam napisać już kilka tygodni temu :)


Z racji braku czasu nie czytam ostatnio żadnych książek (nawet tych, które zaczęłam już dawno) i prawie nie oglądam seriali. Wyjątek stanowi tutaj kończąca się w przyszłym tygodniu K-drama "Strong Woman Do Bong Soon", którą wiernie oglądam na bieżąco, w miarę wychodzenia kolejnych odcinków. Serial zbiera mnóstwo dobrych recenzji i osiąga naprawdę wysoką oglądalność, jak na dramę emitowaną na kanale JTBC, która jest jedną z koreańskich "kablówek".

Drama opowiada o tytułowej Bong Soon, młodej dziewczynie obdarzonej nadludzką siłą, przechodzącą w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie w linii żeńskiej. Zawsze chciała być smukłą i elegancką kobietą, taką, jaka jest idealnym typem jej przyjaciela z dzieciństwa, In Guk Doo, obecnie policjanta, w którym Bong Soon od dawna się podkochuje. W wyniku pewnych zdarzeń dziewczyna spotyka dyrektora firmy tworzącej gry, który proponuje jej pracę. Ahn Min Hyuk jest zupełnym przeciwieństwem Guk Doo, nieco dziwny, nieuznający zasad i nieznoszący policji. Niedługo jednak cała trójka zostaje uwikłana w sprawę morderstwa i porwań mających miejsce w sąsiedztwie, w którym mieszka Bong Soon.


Czekałam na tę dramę z niecierpliwością, odkąd tylko dowiedziałam się, że zagra w niej Park Hyung Sik, na którego wcześniej zwróciłam uwagę w serialu "Hwarang" emitowanym kilka miesięcy temu. Mogę tylko powiedzieć, że się nie zawiodłam. Hyung Sik jak zwykle wymiata, a jego aktorstwo poprawia się z każdym kolejnym projektem. W SWDBS spisuje się świetnie - Ahn Min Hyuk jest przeuroczy, figlarny i pełen uroku, któremu nie można się oprzeć.

Sama Bong Soon wcale nie jest gorsza. Słyszałam o niej różne opinie, ale osobiście naprawdę ją lubię, choć momentami może faktycznie zachowuje się nieco zbyt dziecinnie. Grająca ją drobniutka Park Bo Young to czysty strzał w dziesiątkę. Doskonale widać kontrast między ogromną siłą fizyczną bohaterki, a jej niepokaźną posturą, który uderza jeszcze bardziej w połączeniu z łagodnym charakterem Bong Soon.


Trzeci członek trio, Guk Doo (grany przez Ji Soo), wypada za to raczej słabo - wciąż wścieka się na bohaterkę i traktuje ją jak dziecko. Zastanawiałam się, jakim cudem został jej obiektem westchnień. Do samego aktora nic nie miałam, kiedy oglądałam "Scarlet Heart", ale tutaj zwyczajnie mnie denerwuje.

Jest w tym jednak jakiś plus - zupełnie nie odczułam tzw. second lead syndrome, którego chyba nie da się w tej dramie złapać. Relacja Bong Soon i Min Hyuka jest zbyt absorbująca. Główni bohaterowie mają niesamowitą chemię i mogłabym spędzić cały serial, patrząc tylko na nich.


Ale nie wolno zapomnieć o jednej ważnej rzeczy - ta drama nie jest tylko komedią romantyczną! Koreańczycy są wręcz mistrzami w łączeniu różnych gatunków, dlatego oprócz romansu, znajdziemy tutaj również wątek fantastyczny, przejawiający się mocą Bong Soon oraz licznymi odniesieniami do, chociażby, Avengersów. Ktoś stwierdził też, że Min Hyuk kojarzy się pod pewnymi względami z Profesorem X z X-Menów, między innymi poprzez szkolenie bohaterki i pomoc w opanowaniu jej siły.

Gdyby to nie było wystarczająco dużo, mamy tutaj również elementy thrillera. I to dobrego thrillera. Nasz złoczyńca jest bowiem psychopatycznym mordercą i porywaczem zafascynowanym pewną sztuką teatralną, przez co mamy tu też swego rodzaju nawiązanie do baśni (SPOILER: chodzi o Sinobrodego). Momentami jednak można odnieść wrażenie, że ta drama trochę nie umie się zdecydować czy bardziej chce być komedią romantyczną, czy thrillerem, i zmiany atmosfery mogą czasem zmieszać lub przyprawić o palpitacje serca.


W "Strong Woman Do Bong Soon" pojawia się jeszcze jeden ciekawy wątek, a mianowicie gry komputerowe. Firma Min Hyuka, Ainsoft, zajmuje się właśnie tworzeniem gier. Od razu mi się to spodobało, bo przywiodło na myśl inną dramę z wątkiem o grach - "Lucky Romance" - która zresztą bardzo mi się podobała. Ubolewam jednak, że nie rozwinęli tego bardziej, mimo że Bong Soon marzy o stworzeniu własnej gry, co niewątpliwie ma spory potencjał, ale niewiele się w tej kwestii dzieje.

Drama nie uniknęła też użycia pewnych klisz, jak choćby klasycznego - nieco zakamuflowanego, ale jednak - wątku bogatego faceta i biednej dziewczyny. Kiedy nasi bohaterowie się spotykają, on jest dyrektorem firmy, a ona szuka pracy. Nie przeszkadza to jednak w oglądaniu, zwłaszcza, że, na szczęście, nie ma to aż takiego znaczenia, a innych nadużywanych w dramach elementów chyba nie udało mi się wyłapać, poza jednym przypadkiem, kiedy Min Hyuk złapał bohaterkę za nadgarstek i pociągnął za sobą niczym worek ziemniaków. Jednak to był odosobniony przypadek.

Na duży plus oceniam też swego rodzaju zamienienie ról w SWDBS. Zwykle bohaterkami dram są typowe sierotki, które trzeba co chwilę ratować. Tutaj często jest zupełnie odwrotnie i to właśnie Bong Soon ratuje sytuację.


W ostatecznym rozrachunku to naprawdę dobrze napisana i zrealizowana drama, którą ogląda się z przyjemnością, czekając na więcej i więcej. A przy tym ma niezwykle przyjemny soundtrack, który wpada w ucho od samego początku.

"Strong Woman Do Bong Soon" bez wątpienia wyróżnia się na tle innych dram, ale nie ma się czemu dziwić - dramy emitowane przez telewizje kablowe są już od pewnego czasu dużo lepsze i ciekawsze niż te, które można zobaczyć na kanałach największych stacji w kraju, jak MBC czy KBS. Mam wrażenie, że "kablówkowe" dramy coraz bardziej odchodzą od schematów i nie są robione "na jedno kopyto", przez co są jeszcze bardziej atrakcyjne dla widza i zdecydowanie warte zobaczenia. A SWDBS jest tego dobrym przykładem.

Oryginalny tytuł: 힘쎈여자 도봉순
Reżyseria: Lee Hyeong Min (이형민)
Scenariusz: Baek Mi Kyeong (백미경)
Gatunek: Komedia romantyczna, fantasy, akcja, thriller
Nadawca: JTBC
Emisja; 24 lutego 2017 - 15 kwietnia 2017
Odcinki: 16

Więc jak, dacie jej szansę? Hyung Sik czeka :)