wtorek, 21 lipca 2015

Gaja Kołodziej - Dżokej

Z drobnym poślizgiem zapraszam do przeczytania recenzji najnowszej książki naszej rodzimej autorki, Gai Kołodziej. Ostatnie tygodnie były dla mnie bardzo pracowite, a później, ku mojej wielkiej rozpaczy, mój Internet zbuntował się i nie byłam w stanie udostępnić recenzji, ale już jest!

"Dżokej" to pierwsza książka Gai Kołodziej, po jaką sięgnęłam, choć śledzę przebieg jej kariery już jakiś czas. Młoda autorka ma na swoim koncie kilka innych powieści - ta jest szóstą. Po przeczytaniu bezpłatnego rozdziału promocyjnego byłam pewna, że to lektura w sam raz dla mnie.

Główną bohaterką jest Emma, 24-letnia Polka studiująca hodowlę koni. Mając 8 lat, po razy pierwszy zobaczyła w telewizji zawody jazdy konnej, co zaważyło na całej jej przyszłości. Teraz, kończąc wymarzone studia, targa nią niepewność i trudny wybór dalszej drogi. Staje jednak przed szansą wyjazdu na zagraniczne praktyki i... niespodziewaną możliwością poznania dżokeja Jamesa McThorne'a - swojego idola z dzieciństwa. Co się wydarzy podczas jej pobytu w Niemczech? Czy znajdzie odpowiedzi na swoje pytania?

Pamiętam, że od zawsze miałam słabość do koni, ale do tej pory udało mi się znaleźć w siodle tylko raz. Trudno jednak zapomnieć to radosne podniecenie towarzyszące spełnieniu się maleńkiego marzenia, jakim była jazda konna - nawet, jeśli trwała bardzo krótko, w dodatku dawno temu. Konie to nie jedyny element "Dżokeja", który jest mi bliski. Studia i wybór życiowej drogi to temat bardzo dla mnie aktualny, dlatego też z chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę Gai Kołodziej.

Całą opowieść śledzimy z perspektywy głównej bohaterki, która pokrótce opowiada, jak jej miłość do koni rozwijała się z roku na rok i w jaki sposób znalazła się na studiach z hodowli koni, pomimo zupełnie odmiennych oczekiwań rodziny. W końcu Emma razem z najlepszą przyjaciółką, Zuzą, wyjeżdża do Niemiec na praktyki, co całkowicie odmienia jej życie.

Emma to dziewczyna sympatyczna, spokojna i ułożona, dzięki czemu łatwo ją polubić. Nie miałam najmniejszych trudności z utożsamieniem się z nią, jako że mam bardzo podobny charakter i wiele mnie z nią łączy - między innymi fakt, że ode mnie również (tak, jak i od niej) rodzina oczekuje obrania kariery księgowej. Całkowitym przeciwieństwem Emmy jest Zuza, jej najlepsza przyjaciółka. Zwariowana dziewczyna często mnie irytowała i wciąż się zastanawiam, jakim cudem ich przyjaźń trwała latami.

"Dżokej" to opowieść o spełnianiu marzeń, szukaniu swojej własnej drogi i podążaniu nią, nawet jeśli nie wszystko idzie zgodnie z naszymi planami. I oczywiście o koniach. Autorka pisze przyjemnym, współczesnym językiem, nie przesadza z epitetami czy metaforami, dzięki czemu czas spędzony z lekturą nie dłuży się, choć trzeba przyznać, że nie jest to książka pozbawiona nudnawych momentów. Na szczęście nie było ich wiele. W tekście znalazło się też trochę błędów - sporadycznie jakieś literówki albo wyrażenia typu "temperatura rosła w górę" (a czy mogła rosnąć w dół?) - ale nie przeszkadzały one w czerpaniu przyjemności z lektury.

Książka jest dobrze wydana, okładka jest bardzo ładna, utrzymana w przyjemnych dla oka kolorach. Niestety, dość szybko się niszczy. Już po jednej podróży w mojej torebce widać drobne uszkodzenia na rogach.

Podsumowując, "Dżokej" nie jest książką wybitną, ale zdecydowanie jest to dobry wybór na upalne, letnie popołudnia. Z całą pewnością warto zaznajomić się z tą pozycją, ponieważ skłoniła mnie do pewnych przemyśleń dotyczących mojej własnej drogi życiowej. Polecam tę książkę szczególnie osobom, które są w podobnej sytuacji, co bohaterka, ale też wszystkim, którzy szukają przyjemnej lektury w sam raz na lato.

Tytuł: Dżokej
Autor: Gaja Kołodziej
Wydawnictwo: Literary Art Institute
Data wydania: czerwiec 2015
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-937096-4-9

Za egzemplarz recenzencki
serdecznie dziękuję Instytutowi Sztuki Literackiej


poniedziałek, 25 maja 2015

Scott Westerfeld - Goliat

Znów na chwilę zniknęłam, ale w końcu znalazłam czas na wrzucenie kolejnej recenzji.


Czasem, gdy zbliżamy się do końca książki, automatycznie zaczynamy czytać wolniej, chcąc jak najdłużej cieszyć się opowieścią. Niestety, wszystko kiedyś się kończy. Ważne jest jednak to, JAK się kończy. Czy Scott Westerfeld utrzyma poziom poprzednich dwóch tomów? Jak potoczą się kolejne losy Deryn i Aleksandra?

Po przygodach w Konstantynopolu, bohaterowie wyruszają w kolejną misję jeszcze dalej na wschód - do Azji. Po drodze jednak muszą wykonać specjalną misję nad Syberią. Zabierają stamtąd naukowca twierdzącego, że ma broń, która może zakończyć Wielką Wojnę. Pojawienie się Nikoli Tesli na pokładzie Lewiatana powoduje wiele zamieszania. Aleksander coraz częściej myśli o swoich ludziach i losie Austro-Węgier. Odkrywa też sekret, a właściwie dwa sekrety, skrzętnie skrywane przez Deryn. Po której stronie konfliktu opowie się młody książę? Czym jest wynalazek Tesli i jak wielką ma moc? Jak zakończy się cała historia?

Scott Westerfeld po raz kolejny serwuje nam porządną dawkę przygody. Rzuca nas w wir wydarzeń z Wielką Wojną, rozprzestrzeniającą się na coraz większą część świata, w tle. Autor niemal nie daje nam czasu na oddech, ale jak zwykle wszystko jest doskonale wyważone i choć akcja toczy się szybko, kolejne wydarzenia płynnie przechodzą w następne, nie wywołując mętliku w głowie czytelnika.

Odnoszę wrażenie, że w "Goliacie" autor przyłożył jeszcze większą wagę do relacji między bohaterami, w szczególności do coraz bliższej przyjaźni między Aleksandrem a Deryn, która zaczyna przeradzać się w coś więcej. Możemy więc liczyć tutaj na subtelny wątek romantyczny, który - dzięki Bogu - nie został przesłodzony i jest tylko przyjemnym dodatkiem do emocjonującej opowieści. Pojawiają się również kolejne konflikty, a sytuacja na Lewiatanie staje się coraz bardziej napięta z powodu obecności Nikoli Tesli, a także dlatego, iż nikt nie jest w stanie przewidzieć, po której stronie opowie się młody następca tronu.

Przyznam szczerze, że z bijącym sercem przewracałam kolejne strony, wręcz pochłaniając tę opowieść. Muszę jednak powiedzieć, że liczyłam na trochę więcej szczegółów dotyczących wyglądu Azji w rzeczywistości wykreowanej przez Westerfelda, a także miałam nadzieję, iż bohaterowie zabawią tam dłużej, lecz oni szybko wyruszyli jeszcze dalej - do Ameryki. Na szczęście w ostatecznym rozrachunku dalszy ciąg historii całkowicie zrekompensował mi ten lekki zawód.

Pomimo wielu trudnych i poważnych sytuacji, znalazło się również miejsce na dodatki humorystyczne. Jednym z nich jest lemur przemyślny - zwierzątko wyhodowane przez Darwinistów - który towarzyszy Alkowi od drugiego tomu trylogii. Jego zachowania i słówka, które wtrąca podczas rozmów bohaterów, sprawiają, że nie sposób się nie uśmiechnąć. Muszę tutaj pochwalić autora jeszcze bardziej, ponieważ w mojej opinii stworzenie tego zwierzątka jest czystym geniuszem.

Krótko mówiąc, opowieść napisana piórem Scotta Westerfelda ma wszystko, czego młody czytelnik może oczekiwać. Wspaniale wykreowany świat, multum przygód i emocjonujących wydarzeń, walk, efektywnych ucieczek, ciekawych bohaterów, których nie sposób nie obdarzyć szczerą sympatią, prawdziwą przyjaźń, a nawet coś więcej. I oczywiście humor - tego nie może zabraknąć w książce dla młodzieży.

Podsumowując całą serię, mogę powiedzieć tylko tyle, że bez wątpienia jest warta każdej chwili spędzonej przy lekturze. Wydarzenia kolejnych tomów następują po sobie, dzięki czemu cała trylogia tworzy spójną całość, która równie dobrze mogłaby być jedną książką, choć liczyłaby wtedy ponad tysiąc stron.

Wielką zaletą jest także wspaniałe wydanie. Okładka "Goliata" świetnie pasuje do pozostałych tomów i zdecydowanie jest moją ulubioną. Na uwagę zasługują również przepiękne ilustracje Keitha Thompsona, które doskonale oddają klimat powieści. Często przerywałam czytanie na dłuższą chwilę tylko po to, aby podziwiać jego prace.

Jedyne, co mi pozostało, to całym sercem polecić trylogię Lewiatan wszystkim młodym czytelnikom. Oby spodobała wam się tak bardzo, jak mnie.

Tytuł: Goliat
Tytuł oryginału: Goliath
Autor: Scott Westerfeld
Cykl: Lewiatan (tom 3)
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2012
Tłumacz: Jarosław Rybski
Liczba stron: 496
Ilustracje: Keith Thompson
ISBN: 978-83-7510-591-9

piątek, 24 kwietnia 2015

Nicholas Sparks - Jesienna miłość

Jest to jeden z tych przypadków, kiedy najpierw obejrzałam film, a dopiero później sięgnęłam po literacki pierwowzór. Czytałam już wiele pochlebnych opinii na temat książek Nicholasa Sparksa, ale dopiero kilka miesięcy temu udało mi się przeczytać jedną z nich. I, niestety, trochę się zawiodłam.

Mamy rok 1958. Beztroski nastolatek Landon Carter rozpoczyna naukę w ostatniej klasie liceum. Nie mając z kim iść na doroczny bal, w odruchu desperacji zaprasza Jamie Sullivan, cichą, spokojną dziewczynę opiekującą się owdowiałym ojcem - pastorem. Starsi mieszkańcy miasteczka ją uwielbiają, natomiast rówieśnicy uznają ją za kompletną dziwaczkę. Stopniowo jednak wzajemne kontakty bohaterów zacieśniają się. Czy jednak losy dwójki ludzi z kompletnie różnych światów są w stanie się połączyć?

Podobny scenariusz przerabialiśmy w ten czy inny sposób już tysiące razy, zarówno w książkach, jak i filmach. Niezbyt lubiana szara myszka i popularny, pewny siebie chłopak - czyż to nie idealny materiał na romantyczną historię, którą pokochają nastolatki na całym świecie? Może i tak, pod warunkiem, że opowieść zostanie naprawdę wiarygodnie przedstawiona. Koniec końców po pewnym czasie ten motyw zaczyna być bardzo irytujący.

Muszę przyznać, że miałam co do tej książki spore wymagania, jako że film widziałam wielokrotnie i za każdym razem niezwykle mnie wzruszał. Literacki pierwowzór nie wzbudził we mnie jednak praktycznie żadnych uczuć.

Całą historię śledzimy z perspektywy Landona, poznajemy jego kolejne losy i stopniowo zmieniające się podejście do Jamie. Mimo wszystko cała opowieść wydawała mi się mocno przerysowana i papierowa. Bohaterowie nie ratowali sytuacji. O ile Landon to typowy nastolatek, który nie ma jeszcze planów na przyszłość, to Jamie wydawała się zupełnie nierealna.

Z drugiej strony, Nicholas Sparks pisze przyjemnym, lekkim stylem, w który można się w miarę łatwo wciągnąć, ale nawet język nie poprawia mojej opinii.

Choć książkę czytałam w styczniu, aż do dziś nie miałam pojęcia, co można o niej napisać, bo i, moim zdaniem, nie ma za bardzo o czym mówić. Zdaję sobie jednak sprawę, że z pewnością jestem jedną z niewielu osób słabo oceniających tę książkę. Mogę ją polecić wszystkim fanom Sparksa, którzy zapewne docenią tę historię. Ja natomiast spróbuję dać autorowi jeszcze jedną szansę w przyszłości.

Tytuł: Jesienna miłość
Tytuł oryginału: A Walk To Remember
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: luty 2014
Tłumacz: Andrzej Szulc
Liczba stron: 224
ISBN: 978-83-7885-782-2

piątek, 17 kwietnia 2015

Scott Westerfeld - Behemot

Trochę to trwało, ale nareszcie udało mi się sklecić recenzję kolejnego tomu trylogii i dzisiaj bez zbędnych wstępów, zapraszam do czytania.

Drugie tomy serii często okazują się gorsze od swoich poprzedników. Autor stara się zatrzymać czytelnika przy książce i zachęcić do przeczytania kolejnych tomów, jednocześnie utrzymując poziom pierwszego, ale z różnych powodów nie daje rady. A jak to wygląda w przypadku drugiej części trylogii Lewiatan? Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że Scott Westerfeld uchronił się przed tym losem.

Gdy skończyłam czytać pierwszy tom tej steampunkowej serii dla młodzieży, na półce czekały już na mnie dwie pozostałe części. Niemal natychmiast zabrałam się za czytanie i po raz kolejny dałam się wciągnąć w niesamowity świat wykreowany przez autora.

Tym razem Westerfeld zabiera nas dalej. Wielka Wojna rozpoczęła się na dobre. Lewiatan, gigantyczny statek powietrzny, wyszedł cało ze starcia z Niemcami i ruszył z tajną misją do Imperium Osmańskiego. W międzyczasie Deryn, która podstępem dostała się do Sił Powietrznych, zaprzyjaźnia się coraz bardziej z księciem Aleksandrem, który znalazł się na pokładzie. Chłopak jest jednak w coraz większym niebezpieczeństwie, od kiedy Wielka Brytania i Austro-Węgry znajdują się oficjalnie w stanie wojny. W Konstantynopolu młody następca tronu trafia w sam środek politycznych rozgrywek o wpływy w Imperium. Jak potoczą się losy bohaterów? Czym dokładnie jest tytułowy behemot? Tego dowiecie się, sięgając po "Behemota".

Akcja, podobnie jak w "Lewiatanie", pędzi do przodu, nie dając czytelnikowi ani chwili wytchnienia. Przy tej serii nie można się nudzić. Cały czas coś się dzieje, więc oderwanie się od lektury choć na chwilę jest niemal niemożliwe, bo czytelnik wciąż zastanawia się, co wydarzy się dalej. Czasem książki pełne akcji są męczące i chaotyczne, jednak nie w tym przypadku. Scott Westerfeld doskonale przemyślał i rozplanował całą historię, a oba tomy składają się na zgrabną całość.

Oczywiście, książka wypełniona po brzegi akcją ma również swoje wady. Czasem cierpią na tym opisy, które mogłyby być dokładniejsze i nieco bardziej rozwlekłe. Przy okazji poprzedniej recenzji wspominałam już, że brakowało mi dokładniejszych opisów bohaterów i niektórych miejsc. W "Behemocie" to wrażenie trochę osłabło, choć jako osoba mająca kręćka na punkcie historycznej architektury, liczyłam na trochę więcej informacji. Nie można jednak narzekać, ponieważ autor umiejętnie wplata w akcję opisy miejsc, pozwalając nam poczuć orientalny klimat Imperium Osmańskiego.

W "Behemocie" możemy lepiej poznać głównych bohaterów, ale pojawiają się również zupełnie nowe, ciekawe postacie. Maleńki towarzysz, którego zyskuje Alek, z całą pewnością wywoła uśmiech na ustach każdego czytelnika, dodając sporo uroku i humoru nawet w najtrudniejszych momentach. Poznajemy również kilku tureckich rewolucjonistów, a także niezwykle wścibskiego amerykańskiego dziennikarza, który przysporzy Aleksandrowi i Deryn wielu kłopotów.

Kolejnym zarzutem, jaki można wysunąć przeciwko książce Westerfelda, jest idealność bohaterów. Dotyczy to zwłaszcza Deryn, która mimo swojego młodego wieku, zdaje się przewyższać umiejętnościami dorosłych mężczyzn służących na Lewiatanie dużo dłużej niż ona. Alek, choć jest księciem, zdaje się być dużo bardziej realny. Popełnia błędy i pakuje się w tarapaty, lecz trzeba przyznać, że w "Behemocie" następca tronu Austro-Węgier dogania Deryn i czytelnik przestaje mieć poczucie, że jest on gorszy od niej.

Jest to książka skierowana do młodzieży, dlatego też nie może nudzić. W pełnej akcji opowieści brakuje jednak miejsca na więcej wątków pobocznych. Historia skupia się przede wszystkim na Aleku i Deryn oraz ich kolejnych losach, a także rozwijającej się między nimi przyjaźni. Bardzo łatwo jednak zapomnieć, jak młodzi są to bohaterowie. Winę za to można zrzucić na okrutne czasy Wielkiej Wojny, przez którą postacie muszą szybko dojrzeć. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ta dwójka od samego początku zachowuje się jak ludzie dużo starsi niż są w rzeczywistości.

Scott Westerfeld po raz kolejny zabiera czytelników w pełną niebezpieczeństw przygodę i stawia bohaterów przed wieloma trudnościami i dylematami. To historia o prawdziwej przyjaźni, wierności i lojalności, która często bywa wystawiana na ciężkie próby. Pomimo jej wad, po raz kolejny zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tę świetnie napisaną trylogię, która wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca, zmuszając do sięgnięcia po kolejny tom.

Tytuł: Behemot
Tytuł oryginału: Behemoth
Autor: Scott Westerfeld
Cykl: Lewiatan (tom 2)
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2011
Tłumacz: Jarosław Rybski
Liczba stron: 464
Ilustracje: Keith Thompson
ISBN: 978-83-7510-590-2

czwartek, 9 kwietnia 2015

Stosik #3

Miałam poczekać ze zdradzaniem czegokolwiek, ale dam temu szansę. Niczego nie obiecuję, ale dużo myślałam o tym blogu i jego przyszłości. Doszłam jednak do wniosku, że od początku był to blog książkowy i takim pozostanie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, dołożę do tego wszystkiego recenzje czasopism, mang i tym podobnych.
Co się tyczy filmów czy muzyki - mam pewien pomysł, ale na razie pozwolę mu dojrzeć w mojej głowie. Jeśli uznam, że warto dać mu szansę, z całą pewnością napiszę o tym tutaj. Ale to dopiero w przyszłości (mam nadzieję, że niedalekiej). 

A teraz zapraszam na stosik. Prawie wszystkie pozycje to zakup własny. Nie jest tego wiele, ale zawsze coś:


1. Nicholas Sparks - Jesienna miłość - zakup własny. Przeczytana; recenzja w trakcie pisania.

2. Federico Moccia - Trzy metry nad niebem - Tak się kończy wpuszczanie mnie do księgarni. Nie planowałam niczego kupować, a wyszłam z kolejną książką.

3. J.R.R. Tolkien - Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia - wyproszona na urodziny. Obecnie czyta ją mój brat, więc czekam na swoją kolej.

4. J.R.R. Tolkien - WP. Dwie Wieże - j.w.

5. J.R.R. Tolkien - WP. Powrót Króla - j.w.

6. Cornelia Funke - Król złodziei - Od dawna znajome namawiają mnie na przeczytanie czegoś tej autorki, więc zobaczę, co z tego wyjdzie.

7. Gesa Schwartz - Grim. Pieczęć Ognia - Od początku ciągnęło mnie do tej książki i w końcu udało mi się ją zdobyć, ale na razie czeka na półce.

8. Scott Westerfeld - Lewiatan - Znaleziona w Empiku i kupiona bez zastanowienia, "bo to steampunk!" Recenzja TUTAJ.

9. Scott Westerfeld - Behemot - Kontynuacja "Lewiatana". Zakupiona przez internet jeszcze zanim skończyłam pierwszy tom.

10. Scott Westerfeld - Goliat - j.w.

To by było na tyle. Wiem, że mam sporo niezrecenzowanych książek z poprzednich stosików, dlatego wątpię, żeby pojawił się tutaj jakikolwiek nowy stosik w najbliższej przyszłości. Najpierw postaram się zrecenzować książki ze stosików i serie, które zaczęłam, ale nie skończyłam. Tak więc miejmy nadzieję, że ta próba wskrzeszenia bloga zakończy się pełnym sukcesem i w miarę regularnymi postami.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Scott Westerfeld - Lewiatan

Na początek życzę wszystkim Wesołych Świąt, smacznego jajka i mokrego dyngusa!
Dawno mnie tutaj nie było, jednak postanowiłam podjąć jeszcze jedną próbę wskrzeszenia bloga. Dzisiaj jednak nie będę przynudzać, więc przejdźmy do właściwej treści dzisiejszego posta.

W steampunku zakochałam się, kiedy tylko go odkryłam i od tamtej pory ten romans trwa w najlepsze, a ja dowiaduję się coraz więcej na temat tego gatunku. Alternatywna przeszłość pełna maszyn jak w filmie "Bardzo dziki zachód", które zdecydowanie wyprzedzają swoje czasy, ogrom najdziwniejszych elementów, jakie możemy zobaczyć chociażby w animacji Disneya "Planeta skarbów", i wiele innych. Oczywiście, nie zapominajmy o nieodłącznych częściach steampunkowych historii, czyli goglach czy cylindrach. Któż nie da się wciągnąć w tak intrygujący świat?

Kiedy kilka miesięcy temu zobaczyłam "Lewiatana" w Empiku w Galerii Krakowskiej, nie mogłam się oprzeć i musiałam go zdobyć. W końcu z wielkimi oczekiwaniami zasiadłam do lektury i... przepadłam.

Europa stoi na skraju światowej wojny. Mocarstwa pod przywództwem Niemiec stworzyły maszyny bojowe, natomiast angielscy darwiniści wyhodowali niesamowite żywe stworzenia. Nastoletnia Deryn Sharp podstępem dostaje się do Sił Powietrznych i rozpoczyna służbę na Lewiatanie - gigantycznym okręcie-wielorybie. W tym samym czasie na kontynencie młody następca austro-węgierskiego tronu zostaje zmuszony do ucieczki po tym, jak zamordowano jego rodziców. Niespodziewanie drogi tych dwojga się krzyżują. Czy staną się sojusznikami, czy wrogami? Co z tego wyniknie? Tego dowiecie się na kartach powieści.

Jest to jedna z pierwszych książek z gatunku steampunk, jakie przeczytałam, ale muszę przyznać, że autor mile mnie zaskoczył. Wykreowany przez niego świat jest niesamowity pod każdym możliwym względem. Akcja powieści toczy się w alternatywnej Europie w przededniu I Wojny Światowej. Państwa Centralne z Niemcami i Austro-Węgrami na czele nazywane są Chrzęstami, ponieważ używają maszyn bojowych i bardzo rozbudowanej technologii, podczas gdy Państwa Ententy - darwiniści - dzięki swojej wiedzy naukowej tworzą nowe gatunki żywych organizmów. Cały świat przedstawiony jest niezwykłym dziełem wyobraźni autora, w którym fakty historyczne przeplatają się z fikcją, tworząc spójną i intrygującą całość.

W "Lewiatanie" możemy wyróżnić dwójkę głównych bohaterów. Jedną z postaci występujących w książce jest nastoletnia Deryn Sharp, która od zawsze marzyła o lataniu. Udaje jej się dostać do brytyjskich Sił Powietrznych i zrządzeniem losu dziewczyna trafia na pokład Lewiatana. Czytelnikowi ukazuje się ona jako osoba bardzo zdolna, radząca sobie lepiej niż niektórzy mężczyźni. Deryn to postać bardzo sympatyczna i łatwo ją polubić. Gdybym była młodsza, z pewnością uznałabym ją za swoją idolkę, na której chciałabym się wzorować.

 Na pierwszych stronach powieści poznajemy także młodego księcia Aleksandra. Nastolatek z dnia na dzień zostaje wyrwany z pałacowego życia i zmuszony do ucieczki przed wrogami, mając przy sobie zaledwie kilku zaufanych ludzi. Dręczy go ciągła niepewność i strach o życie. Musi nauczyć się wielu rzeczy, dzięki którym będzie mógł przetrwać i nie zdradzić swojego prawdziwego pochodzenia. Pomimo niebezpieczeństwa, nie waha się jednak pomóc załodze Lewiatana. Alek jest bardzo honorowy, dbający o swoich ludzi, ale również pełen wątpliwości właściwych jego młodemu wiekowi.

Styl pisania autora jest bardzo przyjemny. "Lewiatan" napisany jest w narracji trzecioosobowej, na zmianę skupiając się na Deryn lub Aleku.  Łatwo się wciągnąć w opowiadaną historię, a także wyobrazić sobie otoczenie. Muszę jednak przyznać, że brakowało mi dokładniejszych opisów uczuć, a także wyglądu bohaterów. W książce pojawiały się bardzo ogólnikowe informacje na temat postaci. Przez sporą część powieści Westerfeld skupiał się na akcji i kolejnych perypetiach Deryn i Aleka. Więcej ich przemyśleń i szczegółów dotyczących tej dwójki pojawiło się dopiero wtedy, gdy się spotkali. Nie umniejszało to jednak przyjemności z czytania.

Muszę także napisać kilka słów na temat samego wydania, ponieważ jednym z elementów, dzięki którym wpadłam na tę książkę, była wyróżniająca się okładka, która od razu przykuła mój wzrok i ujęła mnie niesamowitym klimatem. Piękne ilustracje Keitha Thompsona, jakie ukazują się naszym oczom na kartach powieści, świetnie współgrają z opisywaną historią. Krótko mówiąc, pod względem wizualnym "Lewiatan" po prostu zachwyca.

Scott Westerfeld stworzył niewiarygodny świat i bardzo sympatycznych bohaterów. Jednak ze względu na wiek Aleka i Deryn, myślę, że historia bardziej przypadłaby do gustu 15-16-letnim czytelnikom, choć mnie samej bardzo się podobała, a jestem już trochę starsza. Tak czy inaczej, z całą pewnością mogę polecić "Lewiatana" wszystkim, którzy szukają oryginalnej, pełnej akcji opowieści na wiosenne wieczory.

Tytuł: Lewiatan
Tytuł oryginału: Leviathan
Autor: Scott Westerfeld
Cykl: Lewiatan (tom 1)
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2011
Tłumacz: Jarosław Rybski
Liczba stron: 424
Ilustracje: Keith Thompson
ISBN: 978-83-7510-589-6