Witam, ogłaszam wszem i wobec, że... wróciłam! I jakoś nie zamierzam się nigdzie ruszyć. Długo to trwało, ale wzięłam się w garść i ogarnęłam wszystko to, co miałam. I dodaję recenzję :D
Miłość to piękne uczucie.
Potrzebuje jej każdy z nas. Nieczęsto jednak zastanawiamy się nad nią głębiej.
Czy jest silna? Jak długo trwa? Czy kończy się wraz ze śmiercią, do której
przybliża nas każda sekunda, czy jest wieczna? „Kochać znaczy niszczyć” – czy
aby na pewno? Chcemy, by osoby, które darzymy miłością były szczęśliwe i
bezpieczne. Robimy wszystko, aby tak właśnie się stało. Czy jednak na pewno
jest to dla nich dobre? Zdarza się, że posuwamy się do oszustw i kłamstw tylko
po to, żeby ochronić naszych bliskich. Możemy ich przez to stracić. Bywa, że
okrutny los sprawia, iż na jaw wychodzą tajemnice, które ranią jak sztylety
wbite prosto w serce. Co wtedy począć? Jak dalej żyć? Jedno jest pewne: nie
należy się poddawać!
Świat Nocnych Łowców intryguje,
ale kryją się w nim również śmiertelne niebezpieczeństwa. Clarissa Fray
wreszcie odnalazła sposób na uratowanie swojej matki. Nie ma jednak zbyt wiele
czasu. Kobieta może umrzeć w każdej chwili. Clary musi jak najszybciej dostać
się do Idrisu – kraju Nefilim. Nie wszystko jest jednak takie proste jak się
wydaje. Próbując dotrzeć do tego pięknego państwa, dziewczyna wpada w poważne
tarapaty. Z każdym dniem cała sytuacja wydaje się coraz bardziej pogarszać.
Miało pójść łatwo i szybko, a tymczasem nic nie układa się tak, jak powinno. Na
domiar złego Valentine znów daje o sobie znać. W przededniu wielkiej wojny
Nocni Łowcy muszą podjąć decyzję, która na zawsze odmieni świat Nefilim –
walczyć ramię w ramię z Podziemnymi lub… przeciwko nim. Także Jace’a i Clary
czekają ważne wybory. Muszą oni zdecydować, czy pozwolić sobie na zakazany
związek, czy na zawsze pozostać tylko rodzeństwem.
„Miasto szkła” to trzecia część
serii Dary Anioła autorstwa Cassandry Clare. Tym razem akcja nie toczy się w
Nowym Jorku, jak to było w poprzednich tomach, ale w Idrisie – państwie Nocnych
Łowców. Kraj ten jest przepiękny i pełny zieleni. Nic zresztą dziwnego – nie ma
tam ani jednego samochodu, czy innych cudów nowoczesnej techniki. Idris może
się przez to wydawać zacofany, lecz wcale taki nie jest. Alicante, Wieże
Demonów, Jezioro Lyn… to wszystko porywa nas swoim niekwestionowanym urokiem i
swego rodzaju magią. Zielone wzgórza, dzikie lasy, zapomniane doliny. Dzięki
temu Idris wydaje się krajem leżącym w zupełnie innym świecie, w innym
wymiarze.
Autorka stworzyła bardzo wyraziste
postacie, których nie sposób wyrzucić z pamięci. Główna bohaterka to rudowłosa
nastolatka. Ma ona wyjątkowy talent do pakowania się w kłopoty. Może się to
wydawać zbyt pospolite, ale Clary sprawia wrażenie zwyczajnej, niczym
niewyróżniającej się z tłumu dziewczyny. Jest lekko naiwna, ale to tylko dodaje
jej uroku. Zdecydowanie nie można jej porównać do wielu bohaterek, które nagle
z roztrzepanej imprezowiczki zmieniają się w odważną młodą kobietę, która nie
boi się stawić czoła żadnemu niebezpieczeństwu. Istotny jest jednak fakt, że
Clarissa to Nocna Łowczyni, która posiada wyjątkowy dar – może tworzyć nowe
runy. Niektóre z nich są wyjątkowo potężne, a dziewczyna zdaje się mądrze
korzystać ze swojej umiejętności. Niestety została skrzywdzona przez los. Jej
matka leży w szpitalu w śpiączce i nikt nie potrafi jej pomóc, a sama Clary
jest zakochana w chłopaku, który okazał się jej bratem.
Kolejną postacią, o której warto
wspomnieć jest Jace. Ten jasnowłosy półanioł ma specyficzny charakter. To
arogancki młodzieniec, który zawsze wie, co powiedzieć, w każdej sytuacji
potrafi wymyślić trafną odpowiedź. Jest w stanie poświęcić bardzo wiele dla
dobra Clary. Robi wszystko, by ochronić ją przed Clave, które mogłoby chcieć
wykorzystać jej dar, gdyby się o nim dowiedziało. Dlatego też stara się trzymać
swoją siostrę jak najdalej od Alicante – stolicy Idrisu. Do dziewczyny nie
docierają żadne jego ostrzeżenia, co bardzo go irytuje. Dodatkowo nie potrafi
przebywać w jej towarzystwie. Sprawia mu to ból, którego nie sposób znieść. Oddałby
za nią swoje życie, jeśli zaszłaby taka konieczność.
W powieści pojawia się również
pewna niepowtarzalna osoba. Magnus Bane – czarownik, który nie stoi po żadnej
ze stron, ani dobrej, ani złej. Jest on źródłem humoru zarówno w Darach Anioła,
jak i drugiej serii napisanej przez Cassandrę Clare, Piekielnych maszynach.
Ekscentryczny i zwariowany mężczyzna nadaje tej książce barw. Łapałam się na
tym, że podświadomie wyczekiwałam momentu, kiedy wreszcie pojawi się Magnus. Czytając
o nim, trudno się nie uśmiechać. Ciężko nie lubić tej nietypowej osoby z
włosami „jak jeż Sonic”, całej w brokacie. Nie raz wyciągał bohaterów z
tarapatów, choć miał ku temu osobiste powody. Niemniej jednak jest to postać
jedyna w swoim rodzaju.
Oprócz wyżej wymienionych
bohaterów, w książce pojawia się jeszcze cała grupa Nocnych Łowców. Chociażby
rodzeństwo Lightwoodów, których poznaliśmy już we wcześniejszych tomach, czy
postacie, które dopiero się pojawiły jak Sebastian, Aline o azjatyckiej urodzie,
czy Amatis Herondale. Znalazło się również miejsce dla wilkołaków (Luke’a,
uroczej Mai i innych), Dzieci nocy (między innymi Simona, który stał się dużo
dojrzalszy i niepozornego Raphaela pełniącego rolę przywódcy nowojorskich
wampirów pod nieobecność swojej pani) oraz faerie, a także – o czym nie można
zapomnieć – chmary demonów. Ta różnorodność jest, moim skromnym zdaniem, bardzo
ciekawa i oryginalna.
Świat przedstawiony w książce to
niezwykłe i wciągające uniwersum. Barwne opisy pozwalają doskonale wyobrazić
sobie każdy skrawek danego miejsca. Powieść czyta się bardzo szybko, nie mogąc
się od niej oderwać nawet na sekundę, by otworzyć drzwi, kiedy rozlega się
dźwięk dzwonka – sama miałam z tym spory problem. Język autorki jest prosty i
zrozumiały dla każdego. Humorystyczne lub wręcz sarkastyczne wypowiedzi
bohaterów sprawiają, że lektura jest jeszcze przyjemniejsza. Trzecioosobowa
narracja skupia się naprzemiennie na poszczególnych bohaterach, co pozwala nam
poznać lepiej każdego z nich. Czasem na głównym planie pojawia się Clary, innym
razem Jace, Simon, Isabelle bądź Alec. Ta zmienność powoduje, że w książkę nie
wkrada się monotonia i nuda. Cały czas coś się dzieje. Jedne wydarzenia
przechodzą w kolejne, na jaw wychodzą coraz to nowe fakty – czasem szokujące, a
czasami odrobinę przewidywalne. Na szczęście nie przeszkadza to w czerpaniu
radości z lektury.
Kiedy bierzemy do ręki książkę, z
okładki zerka na nas młoda, ciemnowłosa dziewczyna. Jej poważny i zagadkowy
wyraz twarzy intryguje obserwatora. Z pewnością jest to Isabelle Lightwood ze
swoim batem z elektrum. Na ręce i plecach ma tatuaże. Jej czarne włosy
rozświetla rudawy blask. Cały ten wizerunek nie jest w pełni zgodny z
informacjami zawartymi w powieści na temat tej postaci. Wyżej widzimy napisany
dużymi literami tytuł książki. Jeśli dokładnie się przyjrzymy, zauważymy, że
całą okładkę pokrywają, prawdopodobnie łacińskie, słowa.
„Miasto szkła” czyta się naprawdę bardzo
przyjemnie. Myślę, że jest to najlepsza, jak dotąd, część Darów Anioła.
Zdecydowanie polecam ją wszystkim, zarówno młodym jak i starszym czytelnikom.
Pozwala ona oderwać się na jakiś czas od świata realnego, zapomnieć na chwilę o
otaczającej nas rzeczywistości.
Tytuł: Miasto szkła
Tytuł oryginału: City of glass
Autor: Cassandra Clare
Seria: Dary anioła Tom III
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Data wydania: marzec 2010
Liczba stron: 556
Moja ocena: 10/10
Moja ocena: 10/10