niedziela, 23 grudnia 2012

Michał Wojtasik - Zabójcy. Jeden z niewielu

Na początek życzę wszystkim Wesołych Świąt!! Oby przyszły rok był jeszcze lepszy niż ten i obfitował w wiele nowości książkowych (oby jak najciekawszych)! :D

Zabójcy. Jeden z niewielu to debiut literacki Michała Wojtasika. Autor pisał go, mając zaledwie… dwanaście lat! Przyznam szczerze, że trochę bałam się tej lektury. Doskonale pamiętam „dzieła”, które pisałam w podstawówce i gimnazjum, więc wątpiłam, żeby ta książka okazała się czymś wybitnym. W moim mniemaniu osoby wydające cokolwiek, będąc właściwie jeszcze dziećmi, tylko robią sobie krzywdę. Nie zyskają sławy na miarę Paoliniego, nie zdobędą łatwych pieniędzy, ale, co najgorsze, mogą się spotkać z bezlitosną krytyką, w konsekwencji czego najprawdopodobniej porzucą pisanie. Generalnie staram się unikać tego typu lektur, ale tym razem zrobiłam wyjątek. Co z tego wynikło? Przekonajcie się sami.

El Mar to wielka puszcza na północy wyspy o nazwie Eriizella. Zamieszkuje ją najbardziej tajemnicza z żyjących na świecie ras – elfy. Jednym z nich jest kilkunastoletni Rouen. Chłopak dowiaduje się, że jest synem zmarłego członka elitarnej grupy Zabójców i teraz musi zająć jego miejsce w drużynie. Młodzieniec traktuje to jak świetną zabawę. Jednak to nie koniec rewelacji. Nad krainą zawisa widmo wojny. Czy to koniec pokoju na wyspie? Czy elfy zwyciężą w pierwszej bitwie w swojej historii? Czy Rouen podoła pokładanym w nim nadziejom? To się okaże.

Eriizellę zamieszkują cztery rasy – elfy, ludzie, nekromanci i demony. Autor scharakteryzował wszystkie w prologu, choć nie zauważyłam między nimi zbyt wielkich różnic, nie licząc wyglądu i rodzaju magii, jaką się posługują. Nie było tutaj nic skomplikowanego. Wojtasik przedstawił mieszkańców puszczy jako miłośników walki, którzy praktycznie nie rozstają się z bronią. Dziwnie mi się o tym czytało, bo elfy kojarzyły mi się od zawsze z umiłowaniem natury i pokoju, aczkolwiek ilu pisarzy, tyle wersji.

Jedną ze słabych stron Zabójców są bohaterowie. Autor nie potrafi wykreować różnorodnych i ciekawych postaci. Rouen strasznie irytował mnie swoją głupotą i niedojrzałością. Skoro w tym świecie elfy osiągają dojrzałość psychiczną w wieku szesnastu lat, odnoszę wrażenie, że zarówno główny bohater, jak i jego najlepszy przyjaciel są po prostu opóźnieni w rozwoju. Zresztą nauczyciel Rouena, Huari, a nawet sam cesarz El Mar zachowywali się jak rozkapryszone dzieci, które przypadkiem trafiły do ciał dorosłych elfów i same nie wiedzą, co powinny robić, aby utrzymać porządek w kraju i jak prowadzić politykę zagraniczną.

Według mnie autor zrobił wielki falstart. Nie radzi sobie zbyt dobrze ani z opisami, które w jego wykonaniu są niesamowicie nudne, ani z dialogami. Kwestie bohaterów były po prostu banalne i nie wnosiły do historii niczego nowego. Wojtasik męczył mnie także nieistotnymi szczegółami jak na przykład wysokość drzew, długość ostrza sztyletu czy stopień miękkości trawy. Dla mnie zupełnie nieważne jest, czy dana sosna miała osiemdziesiąt, czy dwieście metrów. Owszem, raz lub dwa można o tym wspomnieć dla porównania dwóch miejsc, ale nie widzę powodu pisania o jednym i tym samym co pięć minut, bo w ten sposób niszczy się całą radość czytania. Choć w tym przypadku nie można za bardzo mówić o radości. Nawet opis bitwy nie wzbudzał we mnie żadnych uczuć. Mogłabym bez problemu przerwać lekturę w połowie walki i odłożyć książkę na bok bez najmniejszych wyrzutów sumienia.

Bardzo dziwił mnie także fakt, iż elfy uczyły się łaciny, choć podobno nie chciały dawać się „cywilizować” ludziom. Tymczasem Rouen oraz jego nauczyciel dość często posługują się cytatami w tymże języku. Ciekawiej byłoby, gdyby mieszkańcy El Mar mieli swój własny język, choć to już wyższa szkoła jazdy, co jednak nie było zbyt wielkim problemem dla Christophera Paoliniego czy Basi Kaczyńskiej. Michała Wojtasika to zadanie najwyraźniej przerosło.

Kolejnym minusem było niedostosowanie języka do tematyki książki, czego bardzo nie lubię. Do tej pory nie przyszło mi do głowy, żeby elf mógł użyć zwrotu „ja pierdzielę”. Tutaj jednak taki absurd znalazł miejsce. Autor stosował zbyt wiele potocznych wyrażeń, których nie powstydziłaby się współczesna młodzież. W Zabójcach było zdecydowanie zbyt wiele elementów kojarzących się bardziej z naszym światem niż fantastyczną krainą leżącą daleko stąd. Mimo wszystko, nie można zaprzeczyć, że autor ma bogaty zasób słownictwa, jak na swój wiek.

Jednak każda książka ma jakieś, choćby niewielkie, plusy. W przypadku Zabójców jest to okładka. Utrzymana w odcieniach bieli i czerni z pewnością przykuwa wzrok. Tytuł książki napisano ładnymi, ozdobnymi literami. Poniżej widać postać z dwoma mieczami na plecach i czymś w rodzaju pioruna lub kuli światła w dłoni. Przypuszczam, że jest to sam Rouen w typowym czarnym stroju zabójcy. Całość ukazuje, co czeka nas w powieści.

Książka została wydrukowana czytelną czcionką, która nie męczy wzroku i dobrze się ją czyta. Jeden z niewielu jest dobrze wydany, nie niszczy się zbyt szybko, a format jest poręczny.

Tak czy siak, nic nie ukryje rażących błędów. Znalazłam chyba wszystkie możliwe rodzaje. Redaktorzy i korektorzy wydawnictwa nie popisali się. W wielu miejscach brakowało przecinków, co i rusz trafiałam na literówki czy niepoprawnie odmienione wyrazy. Niektóre zdania miały zły szyk, a inne były całkowicie nielogiczne i trudne do zrozumienia. Czasem wydawnictwa odpuszczają z korektami, gdy w grę wchodzi młody autor, ale moim zdaniem nie kończy się to dobrze ani dla początkującego pisarza, który nie dowie się, co napisał źle, ani dla wydawców i samych czytelników. Błędy obecne w tej pozycji całkowicie ją pogrążyły.

Jeden z niewielu autorstwa Wojtasika jest słabą pozycją. Sam pomysł miał potencjał, jednak wykonanie zupełnie go pogrzebało. Autor, jak wcześniej pisałam, zrobił poważny falstart. Aby być dobrym pisarzem, trzeba dużo czytać oraz ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Obecnie czternastoletni Michał ma szanse na przyszłość w tym zawodzie. Czeka go jednak bardzo długa droga i mnóstwo ciężkiej pracy. Czy podoła? To się okaże. Jego debiutancką książkę mogę polecić jedynie osobom w wieku zbliżonym do samego autora, którym być może nie będą przeszkadzały wszechobecne błędy i niedociągnięcia. Pozostałym czytelnikom raczej odradzam sięgnięcie po tę pozycję.

Autor: Michał Wojtasik
Seria: Zabójcy tom I
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7722-388-8
Liczba stron: 194